Podchodząc do lądowania w Cairns można podziwiać Wielką Rafę Koralową w całej okazałości. Natychmiast zapomina się o trudach przebytej drogi, rozbudzają się za to marzenia o podwodnym świecie. Cairns to typowa letniskowa miejscowość w północno-wschodniej Australii. Plaża, hotele, bary, dyskoteki, na ulicach mnóstwo młodych, opalonych ludzi. Atmosferę wakacyjnego kurortu czuć tutaj na każdym kroku. Jednak już po krótkim spacerze łatwo się zorientować, że można tu robić coś więcej niż tylko wylegiwać się na plaży.
Wciąż nie mogę przestać się dziwić na widok tylu ludzi kroczących wokoło mnie w klapkach, kolorowych rozciągniętych T-shirtach bez rękawów, noszących czapki albo kapelusze z szerokim rondem, których spotyka się wszędzie bez względu czy jest to ruchliwe centrum miasta, lotnisko, morska promenada czy food corner w centrum handlowym. Australijczycy są niesamowicie wyluzowani i ten ich nastrój udziela się też przyjezdnym. Kilkanaście razy w ciągu dnia jestem niepokojony widokiem przystojnych facetów, dumnie prężących swoje muskuły albo prezentujących swoje roznegliżowane torsy wraz z piękną opalenizną, ale i niestety sporej wielkości tatuażami, do których jestem uprzedzony.
W Cairns jest gorąco i parno, ponad 30 stopni w cieniu sprawia, ze bielizna lepi mi się do ciała a ja chodzę rozdrażniony, jeśli muszę wychodzić na ten skwar z klimatyzowanych pomieszczeń. Miasto pełne jest większych lub mniejszych hoteli wybudowanych wzdłuż brzegu morza często położonych przy głównej promenadzie. W naszym Rydges Tradewinds mamy piękny widok na morze i wieczorami lubimy bezczynnie spędzać czas wylegując się na tarasie obserwując ten sielski widok. Tylko na nietoperze musimy uważać, bo jest ich tu tyle, co w Polsce gołębi albo wron i wieczorami przysłaniają czasami całe niebo raz po raz przelatując nisko nad głowami turystów, przez co wiele budynków wyposażonych zostało w specjalne urządzenie emitujące ultradźwięki, by je odstraszyć.
Co wieczór zasiadamy z K. na naszym balkonie z butelka nowozelandzkiego wina i dużym zapasem sushi i rozmawiamy, tak zwyczajnie, o wszystkim i niczym i jest cudnie tak po prostu.
Archiwum
Tagi
- amore
- Anglia
- Argentyna
- Australia
- Austria
- Azerbejdżan
- Bahrajn
- Bali
- Brazylia
- Chile
- Chiny
- Chorwacja
- Ekwador
- emigracja
- Estonia
- Fidżi
- Filipiny
- Finlandia
- Francja
- GH
- Gruzja
- Hawaje
- Hiszpania
- Holandia
- Hongkong
- Indie
- Iran
- Irlandia
- Islandia
- Japonia
- Kanada
- Karaiby
- Katar
- Kazachstan
- Kolumbia
- Laos
- Liban
- Malezja
- Malta
- Maskareny
- Mauritius
- Mądrości
- Nepal
- Niemcy
- Nowa Zelandia
- Oman
- Palau
- Panama
- Peru
- podróże
- Polinezja
- praca
- RTW
- Rumunia
- Serbia
- Seszele
- Singapur
- St. Maarten
- studia
- Szwajcaria
- Szwecja
- Tahiti
- Tajlandia
- tanzania
- Turcja
- USA
- Warszawa
- Wietnam
- Wrocław
- Wyspy Cooka
- włochy
- Zanzibar
- ZEA
- związek
- Łotwa
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.