Podczas gdy M przez całą niedzielę zgłębiał organoleptycznie materiały wyniesione poprzedniego dnia z kursu ja poleciałem na krótko do Wiednia zobaczyć się z synem wyspy Bali. Nie miałem ani czasu ani ochoty na to spotkanie, ale wkopałem się w ten wyjazd już 3 miesiące temu, słowo się rzekło i głupio było mi nagle zrezygnować. Moja asertywność czasami szwankuje a efekty dotykają mnie głównie po kieszeniach. Tak było i tym razem: bilety, hotel, taksówki, kolacja i ‘’pękło’’ kolejne kilkaset euro.
Szaro buro było w tym Wiedniu, zwiedzanie miasta przy -5 stopniach jest mało przyjemne, dlatego rozgrzewałem się w lóżko, co też było względnie przyjemne, biorąc pod uwagę regułę jednego razu.
W poniedziałek poleciałem dalej, do Londynu na targi BTS. BA miało opóźnienie, potem stałem w gigantycznym korku w drodze do Kensington, kurs z Heathrow kosztował mnie 85 funtów, ale pokój za to w Radissonie dostałem bardzo ładny, co z tego że na 3 piętrze i żeby się do niego dostać musiałem pokonać 12 krętych korytarzy, otworzyć 6 drzwi, przejść 3 klatki schodowe, pokonać windę i schody a potem pogodzić się że jest w nim strasznie zimno, ale za to był bardzo przestronny i dostałem kupony na 4 darmowe drinki w barze.
Gnany nadzieją spotkania mojego ulubionego kelnera w restauracji przy Earls Court jeszcze tego samego wieczoru pobiegłem do Balans. Niestety restaurację zamknięto, aktualnie trwał tam remont a szansa usłyszenia „hi, I remember you” spadły do zera. Moj londyński romans skończył się nagle nim na dobre w ogóle się zaczął.
Business Travel Show co roku ściąga w lutym rzesze firm, wystawców, ich klientów, ludzi branży z całej Europy. Nie było mnie 2 lata i dostrzegłem jak bardzo impreza zdążyła się rozrosnąć. Spotkałem kilka znajomych twarzy, wymieniłem buziaki, odbyłem kilka kurtuazyjnych spotkań, wymieniłem doświadczenia i kontakty by na koniec zabrać naszego dostawcę na kolację do Włocha.
Teraz jestem w drodze na Maltę, spotkać się z A. Kupiłem jej 3kg tablerone, bo biedaczka wciąż szuka tam szczęścia i wymarzonej pracy a jeść przecież musi.
Archiwum
Tagi
- amore
- Anglia
- Argentyna
- Australia
- Austria
- Azerbejdżan
- Bahrajn
- Bali
- Brazylia
- Chile
- Chiny
- Chorwacja
- Ekwador
- emigracja
- Estonia
- Fidżi
- Filipiny
- Finlandia
- Francja
- GH
- Gruzja
- Hawaje
- Hiszpania
- Holandia
- Hongkong
- Indie
- Iran
- Irlandia
- Islandia
- Japonia
- Kanada
- Karaiby
- Katar
- Kazachstan
- Kolumbia
- Laos
- Liban
- Malezja
- Malta
- Maskareny
- Mauritius
- Mądrości
- Nepal
- Niemcy
- Nowa Zelandia
- Oman
- Palau
- Panama
- Peru
- podróże
- Polinezja
- praca
- RTW
- Rumunia
- Serbia
- Seszele
- Singapur
- St. Maarten
- studia
- Szwajcaria
- Szwecja
- Tahiti
- Tajlandia
- tanzania
- Turcja
- USA
- Warszawa
- Wietnam
- Wrocław
- Wyspy Cooka
- włochy
- Zanzibar
- ZEA
- związek
- Łotwa
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.