Siódme poty tutaj wylewam, potwornie gorąco i parno. Ponad sześć godzin leciałem ze słonecznego, lecz rześkiego Perth a po przylocie na wyspę jakbym obuchem w łeb dostał, powalił mnie bezmiar żaru. 100 metrów od wyjścia z lotniska do drzwi klimatyzowanej taksówki wydało się odległością nie do pokonania, czułem jak koszula wilgotnieje, przykleja mi się do skóry a grube krople potu spływają po plecach. Phuket jak i cała Tajlandia jest przaśne, z jednej strony piękne plaże, bujna przyroda, luksusowe hotele i przepyszne jedzenie, z drugiej bieda, bylejakość, lichość, brud i prostytucja.
Dojazd do położonego przy Panwa Beach Radisson resort zajęło nam następną godzinę. Potem jeszcze spacer z lobby do wynajętej willi, wymiana uprzejmości i znowu grube krople potu na czole. Zarezerwowałem suit z widokiem na morze a dostałem przestronną willę z małym prywatnym basenem – w takich momentach lojalność się opłaca.
W Tajlandii gościnność mają opanowaną do perfekcji. W muszli klozetowej codziennie wsypują mi płatki kwiatków.
Na cały jeden dzień zamknąłem się w hotelowym spa. Późno wstałem, leniwie zjadłem lekkie śniadanie by potem przez 6,5 godz. dać się masować, oklepywać, rozciągać, smyrać, uciskać, peelingowac, oczyszczać i upiększać. Zapomniałem, jakie to potrafi być czasem przyjemne…
7.810254
98.403676
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…
Informacje o saberblog
sabera myśli zapisane, czyli internetowa ziemia obiecana współczesnego narcyza i lansera.
Jestem szczęściarzem, w czepku urodzony, z poukładanymi priorytetami, który podąża za swoją pasją. Lubię pisać bloga, bo w ten sposób obserwuję siebie i całą resztę. Udowodniłem sobie, że jestem człowiekiem wolnym i otwartym. To bardzo przyjemne uczucie, zrobić w życiu coś dla siebie, wbrew temu co mówią inni, co wypada, co należy albo trzeba.
Czasem mam wrażenie, jakbym dopiero co skończył studia, niedawno zaczął pracować, dopiero co wyemigrował z Polski, rzucił pracę, wyruszył w podróż dokoła świata, odwiedził ponad 90 krajów. Innym razem łapię się za głowę, ile to już lat minęło, ile po drodze się wydarzyło. Czas jest fajną materią, taką bezkresną i niedotykalną. Fajnie obserwować emocje swoje i innych. Elektroniczny pamiętnik staram się prowadzić w miarę systematycznie – to jedna z niewielu rzeczy, które w życiu robie naprawdę regularnie, bo zwykle na bakier u mnie z obowiązkowością. Czasem wracam do spraw np. sprzed roku i okazuje się, że gdy patrzę na tamten czas choćby z perspektywy dwunastu miesięcy, widzę, że był on naprawdę wypełniony.
Myślę że gdyby nie ten blog, brakowałoby mi życiowego „pionu”. A tak zawsze mogę spojrzeć na przeszłość z dystansu i zobaczyć czy udało mi się zrealizować swój zamierzony plan, zweryfikować gdzie popełniłem błędy albo po prostu pamiętać o tych wszystkich miłych wydarzeniach, których byłem uczestnikiem.
Ten wpis został opublikowany w kategorii
podroze i oznaczony tagami
podróże,
Tajlandia. Dodaj zakładkę do
bezpośredniego odnośnika.
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.