Spałem prawie całą noc, przedtem wziąłem długą gorącą kąpiel, po Manhattanie wszędzie poruszałem się pieszo byleby zmęczyć się odpowiednio i paść wieczorem ze zmęczenia.
Nudna ta konferencja jak cholera, amerykański bełkot, sztucznie rozentuzjazmowanych ludzi, którzy jakby najedli się prozacu i te ich mądre rozwiązania, które mają się nijak do reszty świata
W sali konferencyjnej jest potwornie zimno, klimat działa na 150% a do picia proponują co?! – wodę z lodem. Nie wiem, co lepsze: pocić się z gorąca czy trząść się jak osika i szczękać zębami.
Unikam prelekcji i ukrywam się przed K i L w swoim pokoju.
Sztuczny entuzjazm, potakiwanie głową jakby publiczność usłyszała prawdę objawioną, reakcje jak podczas Oprah Winfrey Show i te dźwięki, które z siebie wszyscy wydobywają: yeah, this i it, wow, great, o my god. Nikt nie wydaje się dostrzegać reszty świata poza czubkiem swojego nosa…
40.755644
-73.986659
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…
Informacje o saberblog
sabera myśli zapisane, czyli internetowa ziemia obiecana współczesnego narcyza i lansera.
Jestem szczęściarzem, w czepku urodzony, z poukładanymi priorytetami, który podąża za swoją pasją. Lubię pisać bloga, bo w ten sposób obserwuję siebie i całą resztę. Udowodniłem sobie, że jestem człowiekiem wolnym i otwartym. To bardzo przyjemne uczucie, zrobić w życiu coś dla siebie, wbrew temu co mówią inni, co wypada, co należy albo trzeba.
Czasem mam wrażenie, jakbym dopiero co skończył studia, niedawno zaczął pracować, dopiero co wyemigrował z Polski, rzucił pracę, wyruszył w podróż dokoła świata, odwiedził ponad 90 krajów. Innym razem łapię się za głowę, ile to już lat minęło, ile po drodze się wydarzyło. Czas jest fajną materią, taką bezkresną i niedotykalną. Fajnie obserwować emocje swoje i innych. Elektroniczny pamiętnik staram się prowadzić w miarę systematycznie – to jedna z niewielu rzeczy, które w życiu robie naprawdę regularnie, bo zwykle na bakier u mnie z obowiązkowością. Czasem wracam do spraw np. sprzed roku i okazuje się, że gdy patrzę na tamten czas choćby z perspektywy dwunastu miesięcy, widzę, że był on naprawdę wypełniony.
Myślę że gdyby nie ten blog, brakowałoby mi życiowego „pionu”. A tak zawsze mogę spojrzeć na przeszłość z dystansu i zobaczyć czy udało mi się zrealizować swój zamierzony plan, zweryfikować gdzie popełniłem błędy albo po prostu pamiętać o tych wszystkich miłych wydarzeniach, których byłem uczestnikiem.
Ten wpis został opublikowany w kategorii
podroze,
praca i oznaczony tagami
podróże,
praca,
USA. Dodaj zakładkę do
bezpośredniego odnośnika.
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.