Z Zurychu wyleciałam w środku jesieni – deszcz i zimno. Wylądowałem w całkiem przyjemnej temperaturze około 23 stopni. Z lekkim zdumieniem obserwowałem ludzi ubranych w kozaki i zimowe kurtki.
Na pierwszy rzut oka Grecja to kraj wielkich kontrastów, borykający się z niezliczonymi problemami społecznymi. Biedny kraj bogatych ludzi.
Centrum, okolice placu Omonia gdzie znajduje się mój hotel – dookoła zgiełk, hałas, auta, autobusy, trolejbusy, żółte taksówki, masa motocykli, które bezwypadkowo przemykają między nimi. Wszystkie dyskusje ludu z władzą, zwane popularnie strajkami, mam pod nosem.
27 stopni zachęcało żeby z eleganckiej koszuli i spodni z kantem wskoczyć w wygodne spodenki, T-shirt i adidasy. Ma pierwszy rzut poszło Muzeum Archeologiczne. Zobaczyłem maskę Agamemnona, dostałem wzwodu intelektualnego, po którym spokojnie mogłem wrócić do hotelu.
Sobotni poranek, ciepło, ja w krótkich spodenkach, kiedy w domu panuje 12 stopni. Cieszyłem się, że mogłem sobie pozwolić na bycie tam i podziwianie wszystkich tych wspaniałości starożytnego świata.
Ruch samochodowy – duży, a jeżeli ktoś chce jeździć własnym autem, to lepiej od razu zacząć ćwiczyć parkowanie na styk (maksymalny odstęp 5 cm).
Wynająłem auto z kierowcą, który obwoził mnie po całych Atenach. Miło było przechadzać się po ruinach Akropolu i oglądać pozostałości historii, o której uczyłem się w szkole. Osobiście dźwigi wokół Akropolu w ogóle mi nie przeszkadzały, budowla warta jest tego, żeby, choć raz w życiu zobaczyć ją na własne oczy. Przyjechałem tu wcześnie rano zanim masa chińskich turystów zdążyła rozlać się tu rozlać.
Wybuchowa mieszanka wandalizmu, biedy i starożytnego piękna. Aż nie do wiary, że kraj mający tak wspaniałą przeszłość i tak wiele do zaoferowania znajduje się w stadium rozkładu. Nie rozumiem jak można namalować grafitti na kolumnach antycznej świątyni, która przetrwała do naszych czasów?
Usłyszałem, że ogólnie to się stąd ucieka, bo same Ateny to nic innego jak skupisko brudu i złodziejstwa, nie jest tam bezpiecznie i chyba już nigdy nie będzie a to przez to, że wiele nacji siedzi tam nielegalnie bez pracy i środków do życia a przecież muszą też mieć, za co jeść…
Alex okazał się przezabawny opowiadając pikantne historyjki o kuzynkach bogatych szejków z Abu Dhabi i ich niepohamowanej chuci względem jego skromnej osoby.
Arabki i Hinduski są straszne, a bogate są już zupełnie nie do zniesienia, bezmiar pieniędzy zepsuły je do szpiku kości i dokonały nieodwracalnych zmian w ich mózgu, fałszując obraz świata.
Zabrał mnie na lunch do 5F gdzie spodobało mi się chyba najbardziej na świecie
Oba wieczory bardzo udane. Aż mi się smutno zrobiło że wkrótce to się skończy, po 7 tłustych latach nadchodzą lata chude, skończy się latanie, drogie hotele, zakupy bez oglądania się na ceny i kasa lejąca się strumieniami, skończą się zajęcia wyrównawcze i tomografie odbytu. Wracam na ziemie.
Niby taki ze mnie światowiec i specjalista, wprawiony podróżnik a dałem się podejść jak dziecko. Taksówkarz, który wiózł mnie rano na lotnisko wydymał mnie na 90 euro za kubek mrożonej kawy. Nawet nie protestowałem, chyba jeszcze spałem o 4 rano…
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.