Gdyby ktoś wcześniej zapytał mnie, z czym kojarzy mi się miasto Cebu odpowiedziałbym, że z Ferdynandem Magellanem, który przypłynął w to miejsce na początku XVI wieku i którego w dwa tygodnie od przybycia tam zaciukali. Lapulapu, który tego dokonał doczekał się swojego pomnika, tytułu bohatera narodowego i nawet lokalna ryba nosi teraz jego nazwę.
Wśród zwiedzających pełno Chińczyków, Koreańczyków i Japończyków, wszyscy pstrykający bez opamiętania zdjęcia krzyżowi, stojącemu w niewielkiej rotundzie, obok kościoła, który przywiózł ze sobą Magellan, modlącym się wiernym i figurce Jezusa, którego tez niby przywiózł Magellan. W południe, kiedy temperatura sięgnęła zenitu zrobiło się nieznośnie gorąco, wilgotno i lepko od ulicznego kurzu, wysiadanie z klimatyzowanego auta by zwiedzać kolejne miejsca było udręką i wszyscy chodzili przecierając czoło chustką albo ręcznikiem.
W drodze do Oyster Baru zatrzymaliśmy się w chińskiej świątyni w lokalnym Beverly Hills.
Przemieszczając się między miastami dostrzega się głównie biedę i prowizorkę, potęgowaną przez regularnie pojawiające się tutaj tajfuny, a biały człowiek wciąż wywołuje zaciekawienie i respekt.
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…
Informacje o saberblog
sabera myśli zapisane, czyli internetowa ziemia obiecana współczesnego narcyza i lansera.
Jestem szczęściarzem, w czepku urodzony, z poukładanymi priorytetami, który podąża za swoją pasją. Lubię pisać bloga, bo w ten sposób obserwuję siebie i całą resztę. Udowodniłem sobie, że jestem człowiekiem wolnym i otwartym. To bardzo przyjemne uczucie, zrobić w życiu coś dla siebie, wbrew temu co mówią inni, co wypada, co należy albo trzeba.
Czasem mam wrażenie, jakbym dopiero co skończył studia, niedawno zaczął pracować, dopiero co wyemigrował z Polski, rzucił pracę, wyruszył w podróż dokoła świata, odwiedził ponad 90 krajów. Innym razem łapię się za głowę, ile to już lat minęło, ile po drodze się wydarzyło. Czas jest fajną materią, taką bezkresną i niedotykalną. Fajnie obserwować emocje swoje i innych. Elektroniczny pamiętnik staram się prowadzić w miarę systematycznie – to jedna z niewielu rzeczy, które w życiu robie naprawdę regularnie, bo zwykle na bakier u mnie z obowiązkowością. Czasem wracam do spraw np. sprzed roku i okazuje się, że gdy patrzę na tamten czas choćby z perspektywy dwunastu miesięcy, widzę, że był on naprawdę wypełniony.
Myślę że gdyby nie ten blog, brakowałoby mi życiowego „pionu”. A tak zawsze mogę spojrzeć na przeszłość z dystansu i zobaczyć czy udało mi się zrealizować swój zamierzony plan, zweryfikować gdzie popełniłem błędy albo po prostu pamiętać o tych wszystkich miłych wydarzeniach, których byłem uczestnikiem.
Ten wpis został opublikowany w kategorii
podroze i oznaczony tagami
Filipiny,
podróże. Dodaj zakładkę do
bezpośredniego odnośnika.
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.