Jeżdżąc po Azji często korzystam ze spa i masaży, zwykle są to spa przyhotelowe, ale zdarza mi się umawiać na masaż indywidualnie i zapraszać do pokoju. Pruderyjny nie jestem, ale nie mam tu na myśli masaży z niespodzianka, w których specjalizuje się Tajlandia ani masaży z ekstra serwisem, o które nie trudno na Filipinach.
Umówiłem się na takowy w Cebu i okazało się, że był to najlepszy masaż, jaki kiedykolwiek miałem, chłopak wymiętolił mnie, wytargał, wypukał, wystukał, wytarmosił, porozciągał – wszystko na granicy bólu i przyjemności. Wieczorem czułem zakwasy na plecach i barkach i były to najprzyjemniejsze zakwasy, jakie kiedykolwiek odczuwałem.
Na Filipinach biały człowiek wywołuje respekt a Filipińczyk czy Filipinka w towarzystwie białego zniesmaczenie.
Robiąc zakupy w SM czułem jakby spotęgowane spojrzenia, w każdym sklepie uśmiechano się do mnie, sprzedawcy wstawali z krzeseł, gdy wchodziłem, stawali niemal na baczność a potem biegali koło mnie jakby od tego miało zależeć ich życie.
Wieczorem poszedłem na kolację z kolegą, który zdradził mi sekret, że prowadzając się ze mną w tym miejscu robi z siebie męską prostytutkę. Prawie każdy rzucał w jego stronę mniej lub bardziej pogardliwe spojrzenia a spotykani przypadkiem znajomi nie kryli lekkiego zażenowania widząc mnie u jego boku. Na szczęście on miał to gdzieś i na swój sposób kpił sobie z innych. Nawet w restauracji zapytano mnie, „co on zje?” nie zwracając się z tym pytaniem bezpośrednio do mojego gościa a gdy przyszło do płacenia, rachunek dostałem ja. Uśmiechnąłem się wtedy szeroko i wręczyłem go J. głośno oznajmiając, że to on płaci za mnie. Mina kelnera divy była bezcenna.
Filipiny, zastanawiam sie nad wakacjami tam…
Jedz jedz, tylko sam. Nie odpedzisz sie od zakochanych w Tobie malolstow…
🙂 pojade ale nie sam …
Pewnie tez i nie ze mna…?
no raczej nie choc nigdy nic nie wiadomo… 🙂