Fiji jest po prostu ekstra! Dotarło to do mnie jak tylko wyszedłem z samolotu w Nadi. Nie wiem czy słońce to sprawiło, czy muzyka lokalnych grajków witających turystów na lotnisku, czy może naszyjnik z muszli, którym zostałem obdarowany po wyjściu z hali przylotów. Za to, gdy dotarłem na wyspę Denerau i zobaczyłem hotel i swój pokój wiedziałem, że to będzie niezapomniany pobyt.
Nie zdążyłem odebrać jeszcze kluczy, gdy zaproponowano mi kolorowy koktajl w hotelowym barze. Popijając go słuchałem muzyki na żywo w wykonaniu chłopaka o rewelacyjnym głosie, którego w dwa wieczory później miałem okazje poznać osobiście i pogratulować talentu.
Radisson resort może i jest komercyjny, nadto tłoczny i zbyt monumentalny, ale i tak bardzo przypadł mi do gustu. Wszystkie pawilony ukryte wśród pięknych ogrodów i bujnej zielonej soczystej roślinności oraz tu i ówdzie wyrastających palm. Dużo za dużo tylko dzieciarni (za to z fajnymi tatusiami), ale na szczęście dostałem olbrzymiego suita z wyjściem do ogrodu w spokojniejszej części całego obiektu.
Pokój 150 przez następne kilka dni był świadkiem wielu niepokojących wydarzeń, hałasów, krzyków, dźwięków, rozmów i dziwnych sytuacji, niektóre zostały nawet zarejestrowane na nośnikach cyfrowych w postaci filmów i fotografii, ale później skasowane w obawie, że mogłyby dostać się w niepowołane ręce. Sąsiedzi pewnie byli zgorszeni paroma ekscesami zwłaszcza, jednego wieczoru, kiedy parokrotnie odwiedzała mnie ochrona.
Człowiek na starość głupieje albo, jak kto woli – przeżywa drugą młodość…
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…
Informacje o saberblog
sabera myśli zapisane, czyli internetowa ziemia obiecana współczesnego narcyza i lansera.
Jestem szczęściarzem, w czepku urodzony, z poukładanymi priorytetami, który podąża za swoją pasją. Lubię pisać bloga, bo w ten sposób obserwuję siebie i całą resztę. Udowodniłem sobie, że jestem człowiekiem wolnym i otwartym. To bardzo przyjemne uczucie, zrobić w życiu coś dla siebie, wbrew temu co mówią inni, co wypada, co należy albo trzeba.
Czasem mam wrażenie, jakbym dopiero co skończył studia, niedawno zaczął pracować, dopiero co wyemigrował z Polski, rzucił pracę, wyruszył w podróż dokoła świata, odwiedził ponad 90 krajów. Innym razem łapię się za głowę, ile to już lat minęło, ile po drodze się wydarzyło. Czas jest fajną materią, taką bezkresną i niedotykalną. Fajnie obserwować emocje swoje i innych. Elektroniczny pamiętnik staram się prowadzić w miarę systematycznie – to jedna z niewielu rzeczy, które w życiu robie naprawdę regularnie, bo zwykle na bakier u mnie z obowiązkowością. Czasem wracam do spraw np. sprzed roku i okazuje się, że gdy patrzę na tamten czas choćby z perspektywy dwunastu miesięcy, widzę, że był on naprawdę wypełniony.
Myślę że gdyby nie ten blog, brakowałoby mi życiowego „pionu”. A tak zawsze mogę spojrzeć na przeszłość z dystansu i zobaczyć czy udało mi się zrealizować swój zamierzony plan, zweryfikować gdzie popełniłem błędy albo po prostu pamiętać o tych wszystkich miłych wydarzeniach, których byłem uczestnikiem.
Ten wpis został opublikowany w kategorii
podroze i oznaczony tagami
Fidżi,
podróże,
Polinezja,
RTW. Dodaj zakładkę do
bezpośredniego odnośnika.
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.