Dość trudno opisuje się wspominania z wyjazdu, który miał miejsce kilka lat temu. Dzisiaj przeglądając stare notki zorientowałem się, że brakuje tamtych wspomnień, które przecież wciąż są bardzo żywe więc dlaczego by teraz tego nie nadrobić? Wyjazd do Islandię padł podczas rozmowy telefonicznej z K. Nie pamiętam czy byłem wtedy w Tibilisi czy gdzieś indziej, pamiętam że było ciepło, świeciło słońce i że propozycja wyszła od niej. Planowała polecieć tam sama a w międzyczasie szukała chętnej osoby który by jej towarzyszyła. Sprawdziłem bilety i Icelanader miał akurat połączenia z Zurichu, Radisson oferował pokoje za punkty więc bardzo szybko podjąłem ostateczną decyzję. K leciała wtedy chyba z Glasgow albo z Londynu, w każdym bądź razie przyleciała dzień po mnie. M. o wszystkim wiedział i wraz ze mną cieszył się na tej wyjazd. Sam nie lubi zimna, lodu i niskich temperatur dlatego taki wyjazd nie był dla niego w ogóle atrakcyjny.
Poleciałem bezpośrednio z Zurichu, K zadbała o wynalezienie nam lokalnych wycieczka a ja wziąłem na siebie hotel, poszło na to z pół miliona punktów, ale wtedy miałem ich chyba z dwa więc wydałem je lekką ręką. Stare dobre czasy pomyślałem sobie teraz, platynowe karty i najwyższe statusy w największych sieciach hotelowych.
Lot trwał długo, serwowano paskudne jedzenie, ucieszyłem się kiedy wreszcie wylądowaliśmy na lotnisku w Rejkiaviku. Do centrum pojechałem taksówką albo shuttle busem, nie pamietam dokładnie. Pamietam za to, że hotel wyglądał lepiej niż na zdjęciach, w samym centrum, w pięknej kamienicy, pokój który dostałem robił niesamowite wrażenie. Jeszcze tego samego dnia poszedłem przejść się po centrum stolicy zobaczyć czym turyści fascynują się wybierając Islandię na swój cel podróży.
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.