Wstałem przed 5 rano spokojnie przygotować się do podróży. Jak na intensywnie i wyczerpująco fizycznie wieczór czułem się całkiem wyspany i w ogóle jakby mniej chory, dręczył mi tylko kac moralny a propos przygody z pokoju 309.
Myślałem, że może wpadniemy na siebie w samolocie do Londynu, ale nic takiego się nie wydarzyło. Na Heathrow zamiast pójść do loungu skierowałem się prosto do Caviar House na T5 i wybierając towarzystwo miłych dziewczyn z Polski, które obsługują ten bar: ostrygi, łosoś, kawior, tuńczyk, małże, krewetki i lampka rose takich rzeczy nie mają nawet w First Class. Niestety brakowało mi M. albo K. bo to jedyne bliskie mi osoby, które potrafiłyby docenić taką ucztę i lekką ręka wydać kilkadziesiąt funtów na śniadanie.
Lot do Bahrajnu minął bezproblemowo. Pierwsza klasa w British Airways rzuca na kolana. Cokolwiek mówiłem kiedyś o BA cofam wszystko, Brytyjczyk jest na bardzo fajnym poziomie, tylko obsługa jakaś stara i pomarszczona.
Późno w nocy wylądowaliśmy w Manamie. Odprawa paszportowa trochę trwała, bo najpierw zbierali paszporty, żeby po kilkunastu minutach wołać każdego z osobna na krótką rozmowę o cel podroży.
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…
Informacje o saberblog
sabera myśli zapisane, czyli internetowa ziemia obiecana współczesnego narcyza i lansera.
Jestem szczęściarzem, w czepku urodzony, z poukładanymi priorytetami, który podąża za swoją pasją. Lubię pisać bloga, bo w ten sposób obserwuję siebie i całą resztę. Udowodniłem sobie, że jestem człowiekiem wolnym i otwartym. To bardzo przyjemne uczucie, zrobić w życiu coś dla siebie, wbrew temu co mówią inni, co wypada, co należy albo trzeba.
Czasem mam wrażenie, jakbym dopiero co skończył studia, niedawno zaczął pracować, dopiero co wyemigrował z Polski, rzucił pracę, wyruszył w podróż dokoła świata, odwiedził ponad 90 krajów. Innym razem łapię się za głowę, ile to już lat minęło, ile po drodze się wydarzyło. Czas jest fajną materią, taką bezkresną i niedotykalną. Fajnie obserwować emocje swoje i innych. Elektroniczny pamiętnik staram się prowadzić w miarę systematycznie – to jedna z niewielu rzeczy, które w życiu robie naprawdę regularnie, bo zwykle na bakier u mnie z obowiązkowością. Czasem wracam do spraw np. sprzed roku i okazuje się, że gdy patrzę na tamten czas choćby z perspektywy dwunastu miesięcy, widzę, że był on naprawdę wypełniony.
Myślę że gdyby nie ten blog, brakowałoby mi życiowego „pionu”. A tak zawsze mogę spojrzeć na przeszłość z dystansu i zobaczyć czy udało mi się zrealizować swój zamierzony plan, zweryfikować gdzie popełniłem błędy albo po prostu pamiętać o tych wszystkich miłych wydarzeniach, których byłem uczestnikiem.
Ten wpis został opublikowany w kategorii
Bahrajn,
podroze i oznaczony tagami
Bahrajn,
podróże. Dodaj zakładkę do
bezpośredniego odnośnika.
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.