W drodze na Rarotonga

Co rzuca się turyście w oczy na lotniskach w tej części świata to brak drobiazgowej kontroli na bramkach bezpieczeństwa. Wystarczy wyjąć telefon, komputer i można przejść przez bramkę bez wszczynania alarmu. Bez konieczności ściągania kurtki, marynarki, zdejmowania paska, zegarka czy butów. Widać, że panuje tutaj o wiele mniejszy strach przed atakiem terrorystycznym.

Czas przed wejściem na pokład samolotu uprzyjemniłem sobie robiąc zakupy w sklepach strefy wolnocłowej a potem przenosząc się na godzinę do loungu. Czterogodzinny lot do Avarua spędziłem oglądając Modern Family i Mums wlewając w siebie przy okazji prawie butelkę szampana. Jedna ze stewardess za punkt honoru postawiła sobie wyzbyć się zapasu butelek i równo polewała wszystkim pasażerom gdy tylko zobaczyła, że ilość trunku zbliżał się do dna. Dzięki jej staraniom jeden z pasażerów poczuł się tak wyluzowany, że zaczął nawet śpiewać choć w jego wykonaniu był to raczej dźwięk towarzyszący duszeniu kota…
Air New Zealand wpadła na genialny moim zdaniem pomysł nagrania bardzo niestandardowego filmiku na temat zasad bezpieczeństwa na pokładzie samolotu: zatrudniła znanych sportowców surferów, rozebrała, poprzebierała w stroje kąpielowe, kazała biegać po plaży i rzucać się we wzburzone fale niczym ekipa Słonecznego Patrolu a całość okrasiła widokami morza, słonecznej plaży oraz akompaniamentem wpadającej w ucho piosenki „Young Folks” Petera Bjorna.

„If I told you things I did before, told you how I used to be, Would you go along with someone like me? […] And we don’t care about the young folks Talking ’bout the young style And we don’t care about the old folks talking ’bout the old style too”

Nieznane's awatar

About saberblog

sabera myśli zapisane, czyli internetowa ziemia obiecana współczesnego narcyza i lansera. Jestem szczęściarzem, w czepku urodzony, z poukładanymi priorytetami, który podąża za swoją pasją. Lubię pisać bloga, bo w ten sposób obserwuję siebie i całą resztę. Udowodniłem sobie, że jestem człowiekiem wolnym i otwartym. To bardzo przyjemne uczucie, zrobić w życiu coś dla siebie, wbrew temu co mówią inni, co wypada, co należy albo trzeba. Czasem mam wrażenie, jakbym dopiero co skończył studia, niedawno zaczął pracować, dopiero co wyemigrował z Polski, rzucił pracę, wyruszył w podróż dokoła świata, odwiedził ponad 90 krajów. Innym razem łapię się za głowę, ile to już lat minęło, ile po drodze się wydarzyło. Czas jest fajną materią, taką bezkresną i niedotykalną. Fajnie obserwować emocje swoje i innych. Elektroniczny pamiętnik staram się prowadzić w miarę systematycznie – to jedna z niewielu rzeczy, które w życiu robie naprawdę regularnie, bo zwykle na bakier u mnie z obowiązkowością. Czasem wracam do spraw np. sprzed roku i okazuje się, że gdy patrzę na tamten czas choćby z perspektywy dwunastu miesięcy, widzę, że był on naprawdę wypełniony. Myślę że gdyby nie ten blog, brakowałoby mi życiowego „pionu”. A tak zawsze mogę spojrzeć na przeszłość z dystansu i zobaczyć czy udało mi się zrealizować swój zamierzony plan, zweryfikować gdzie popełniłem błędy albo po prostu pamiętać o tych wszystkich miłych wydarzeniach, których byłem uczestnikiem.
Ten wpis został opublikowany w kategorii podróże i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz