Na jeden dzień wróciłem do Panamy. Początkowo trochę uprzedzony, bez przekonania, za to z niesamowitymi planami na wieczór, postanowiłem dać szansę temu miejscu. Napaliłem się tak mocno, że rano musiałem się odpalić. Z wieczorowych planów, igrzysk za pieniądze z lokalnym kolorytem, wyszło wielkie nic, za to nazajutrz poznałem Julio z Kolumbii, który przez kilka godzin woził mnie po mieście. Pojechaliśmy zobaczyć Kanał Panamski, muzeum Miraflores, kolonialne budynki w starej części miasta i przejechaliśmy się Couseway i muszę przyznać, że nie jest ta Panama taka najbrzydsza, niektóre części miasta mają swój niewątpliwy urok.
Archiwum
Tagi
- amore
- Anglia
- Argentyna
- Australia
- Austria
- Azerbejdżan
- Bahrajn
- Bali
- Brazylia
- Chile
- Chiny
- Chorwacja
- Ekwador
- emigracja
- Estonia
- Fidżi
- Filipiny
- Finlandia
- Francja
- GH
- Gruzja
- Hawaje
- Hiszpania
- Holandia
- Hongkong
- Indie
- Iran
- Irlandia
- Islandia
- Japonia
- Kanada
- Karaiby
- Katar
- Kazachstan
- Kolumbia
- Laos
- Liban
- Malezja
- Malta
- Maskareny
- Mauritius
- Mądrości
- Nepal
- Niemcy
- Nowa Zelandia
- Oman
- Palau
- Panama
- Peru
- podróże
- Polinezja
- praca
- RTW
- Rumunia
- Serbia
- Seszele
- Singapur
- St. Maarten
- studia
- Szwajcaria
- Szwecja
- Tahiti
- Tajlandia
- tanzania
- Turcja
- USA
- Warszawa
- Wietnam
- Wrocław
- Wyspy Cooka
- włochy
- Zanzibar
- ZEA
- związek
- Łotwa
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.