Jeszcze na długo przed przyjazdem do Brazylii wykupiłem sobie wycieczkę na Górę Cukru i Corcovado. Ale Dopiero dziś wieczorem zorientowałem się, że wjazd pod Statuę Chrystusa to całkiem inna wycieczka więc szczerze mówiąc lekko zgłupiałem co miałbym oglądać nazajutrz. Jak być w Rio i nie zobaczyć sławnego posągu Chrystusa?! Wysłałem maila do biura podróży, ale nie odpisali. Trochę mnie to dręczyło, bo w Rio zostaję tylko kilka dni więc przy okazji rozmowy z concierge zapytałem go o to: – zobaczę Jezusa? Popatrzył na mnie, zaśmiał się serdecznie: – ja się mogę postarać żeby zobaczył go pan nawet zaraz.
Oszałamiające są także widoki rozciągające się ze szczytu Corcovado. W oczy rzucają się rozległe jaśniejące piaskiem plaże, poszarpane brzegi zatoki Guanabara, domy wysokościowców w centrum i białe dachy poukrywanych w zieleni osiedli wyklętych – faweli. Szczególną uwagę zwraca owalny kształt żołto-zielonego hipodromu u stóp wzgórza wraz z jeziorem. Za nim lśnią w słońcu setki białych kadłubów, masztów i żagli przycumowanych w zatoce jachtów. Stojąc tutaj, łatwo można zrozumieć, dlaczego Rio nazywa się najpiękniejszym miastem świata. Te słowa wydają się w tym miejscu oczywistością.
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…
Informacje o saberblog
sabera myśli zapisane, czyli internetowa ziemia obiecana współczesnego narcyza i lansera.
Jestem szczęściarzem, w czepku urodzony, z poukładanymi priorytetami, który podąża za swoją pasją. Lubię pisać bloga, bo w ten sposób obserwuję siebie i całą resztę. Udowodniłem sobie, że jestem człowiekiem wolnym i otwartym. To bardzo przyjemne uczucie, zrobić w życiu coś dla siebie, wbrew temu co mówią inni, co wypada, co należy albo trzeba.
Czasem mam wrażenie, jakbym dopiero co skończył studia, niedawno zaczął pracować, dopiero co wyemigrował z Polski, rzucił pracę, wyruszył w podróż dokoła świata, odwiedził ponad 90 krajów. Innym razem łapię się za głowę, ile to już lat minęło, ile po drodze się wydarzyło. Czas jest fajną materią, taką bezkresną i niedotykalną. Fajnie obserwować emocje swoje i innych. Elektroniczny pamiętnik staram się prowadzić w miarę systematycznie – to jedna z niewielu rzeczy, które w życiu robie naprawdę regularnie, bo zwykle na bakier u mnie z obowiązkowością. Czasem wracam do spraw np. sprzed roku i okazuje się, że gdy patrzę na tamten czas choćby z perspektywy dwunastu miesięcy, widzę, że był on naprawdę wypełniony.
Myślę że gdyby nie ten blog, brakowałoby mi życiowego „pionu”. A tak zawsze mogę spojrzeć na przeszłość z dystansu i zobaczyć czy udało mi się zrealizować swój zamierzony plan, zweryfikować gdzie popełniłem błędy albo po prostu pamiętać o tych wszystkich miłych wydarzeniach, których byłem uczestnikiem.
Ten wpis został opublikowany w kategorii
podroze i oznaczony tagami
Brazylia,
podróże,
RTW. Dodaj zakładkę do
bezpośredniego odnośnika.
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.