Moja mała intryga nie powiodła się. Przed spotkaniem z byłym szefem napisałem maila do dyrektorki. Odpowiedź przyszła jeszcze tego samego dnia – moje stanowisko i obowiązki zostaly przekazane komuś innemu. Nie powinienem spodziewać się niczego innego, ale z drugiej strony jakaś cząstka mnie miała żal, że tak łatwo przyszło im mnie zastąpić. Po powrocie do domu opowiedziałem o tym M. który zdobył się tylko na komentarz : „complimenti”.
Dość tego, nie będę martwił się na zapas. Jutro lecimy przecież na tydzień do San Francisco, to nasz jedyny wspólny urlop w te wakacje. Zwykle udawało się nam pojechać wspólnie na południe Włoch odwiedzić rodzinę, ale w związku z moim światowym turnee M. poleciał tam w lipcu sam. Skoro to nasz jedyny wspólny urlop a na dodatek ostatnia wielka daleka wyprawa, po której nastąpi wielka zawodowa niewiadoma postanowiliśmy zadbać o odpowiednią oprawę – zrobiliśmy użytek z mil i w obie strony lecimy Pierwszą Klasą.
Planujemy zwiedzić Napa Valley, Yellowstone, popłynąć do Sausalito, zrobiłem nam rezerwacje w Gary Danko i napisalem maila do K – obiecała, że w czwartek spotkamy się na kolacji.
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie...
Informacje o saberblog
sabera myśli zapisane, czyli internetowa ziemia obiecana współczesnego narcyza i lansera.
Jestem szczęściarzem, w czepku urodzony, z poukładanymi priorytetami, który podąża za swoją pasją. Lubię pisać bloga, bo w ten sposób obserwuję siebie i całą resztę. Udowodniłem sobie, że jestem człowiekiem wolnym i otwartym. To bardzo przyjemne uczucie, zrobić w życiu coś dla siebie, wbrew temu co mówią inni, co wypada, co należy albo trzeba.
Czasem mam wrażenie, jakbym dopiero co skończył studia, niedawno zaczął pracować, dopiero co wyemigrował z Polski, rzucił pracę, wyruszył w podróż dokoła świata, odwiedził ponad 90 krajów. Innym razem łapię się za głowę, ile to już lat minęło, ile po drodze się wydarzyło. Czas jest fajną materią, taką bezkresną i niedotykalną. Fajnie obserwować emocje swoje i innych. Elektroniczny pamiętnik staram się prowadzić w miarę systematycznie – to jedna z niewielu rzeczy, które w życiu robie naprawdę regularnie, bo zwykle na bakier u mnie z obowiązkowością. Czasem wracam do spraw np. sprzed roku i okazuje się, że gdy patrzę na tamten czas choćby z perspektywy dwunastu miesięcy, widzę, że był on naprawdę wypełniony.
Myślę że gdyby nie ten blog, brakowałoby mi życiowego „pionu”. A tak zawsze mogę spojrzeć na przeszłość z dystansu i zobaczyć czy udało mi się zrealizować swój zamierzony plan, zweryfikować gdzie popełniłem błędy albo po prostu pamiętać o tych wszystkich miłych wydarzeniach, których byłem uczestnikiem.
Ten wpis został opublikowany w kategorii
podroze i oznaczony tagami
praca,
USA. Dodaj zakładkę do
bezpośredniego odnośnika.