Hotel mieliśmy zarezerwowany na via Maqueda na wprost Teatru Massimo, akurat gdzie cała ulica zablokowana jest dla ruchu samochodowego. Dzięki przedsiębiorczości i zakupoholizmowi M. jechaliśmy z trzema walizkami i niezliczoną ilością torb, torebek, siatek i reklamóweczek więc aż się prosiło, żeby podjechać pod główne wejście hotelu. Jak tak niespodziewanie wjechaliśmy na deptak, w środek spacerującego tłumu nagle przypomniałem sobie ostatnie ataki terrorystyczne w Nicei, Berlinie i Londynie, zdążyłem wycedzić tylko jedno przekleństwo a już po 3 metrach zatrzymali nas karabinierzy i służby Esercito. Oczami wyobraźni widziałem już nas skutych kajdankami, leżącymi twarzą do ziemi, z karabinam przy głowie, przesłuchiwanych, torturowanych i nocujących w areszcie aż się spociłem z wrażenia a M. się tylko uśmiechnął i załatwił nam wolny przejazd.
Archiwum
Tagi
- amore
- Anglia
- Argentyna
- Australia
- Austria
- Azerbejdżan
- Bahrajn
- Bali
- Brazylia
- Chile
- Chiny
- Chorwacja
- Ekwador
- emigracja
- Estonia
- Fidżi
- Filipiny
- Finlandia
- Francja
- GH
- Gruzja
- Hawaje
- Hiszpania
- Holandia
- Hongkong
- Indie
- Iran
- Irlandia
- Islandia
- Japonia
- Kanada
- Karaiby
- Katar
- Kazachstan
- Kolumbia
- Laos
- Liban
- Malezja
- Malta
- Maskareny
- Mauritius
- Mądrości
- Nepal
- Niemcy
- Nowa Zelandia
- Oman
- Palau
- Panama
- Peru
- podróże
- Polinezja
- praca
- RTW
- Rumunia
- Serbia
- Seszele
- Singapur
- St. Maarten
- studia
- Szwajcaria
- Szwecja
- Tahiti
- Tajlandia
- tanzania
- Turcja
- USA
- Warszawa
- Wietnam
- Wrocław
- Wyspy Cooka
- włochy
- Zanzibar
- ZEA
- związek
- Łotwa
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.