Wsiąść do pociągu byle jakiego

Po Włoszech podróżowałem głównie pociągami, z Berna do Mediolanu, dalej do Parmy, stamtąd do Bolonii, a potem do Rzymu, Rimini, Ferrary i Modeny. Na własnej skórze sprawdziłem jak działa włoski system komunikacji kolejowej. O ile podróżowanie taką np. czerwoną strzałą 350km/h jest doświadczeniem porównywalnym do podróży japońskim Shinkansenem, to w pozostałych sytuacjach pięknej Italii bliżej było do krajów Trzeciego Świata.

Czym kieruje się zawiadowca przy ustalaniu, w której strefie peronu ustawią się odpowiednie klasy wagonów pozostaje dla mnie wielką nierozwikłaną zagadka. Na elektronicznej tablicy odjazdów napisane jest niby „wagony klasy pierwszej w tylnej części składu” ale dziwnym trafem, za każdym razem byłem zaskakiwany i wielokrotnie przyszło mi biec sprintem przez całą długość peronu, bo mój wagon nie zatrzymał sie tam gdzie powinien.

Także samo kupno biletu czasami nastręczało mi nie lada trudności: pociągi dzielą się ze względu na operatora: Trenitalia, Italo i jeszcze trzeci obsługujący połączenia autobusem.. Specyficzność polegała na tym, że w zależności od przewoźnika gdzie indziej kupowalo się bilet, zdarzylo mi się stać w kolejce po bilet do niewłaściwego automatu po czym odchodziłem z kwitkiem i musiałem na nowo ustawiać się w nowym szeregu.

Wracając z Rimini w Dniu Wyzwolenia pomyślałem: kupię bilet w pierwszej klasie, mniejszy tłok i bede mógł wygodnie posiedzieć. Wpadłem w lekkie osłupienie kiedy na stację wtoczył się pociąg tylko z jednym wagonem klasy pierwszej i zatrzymał się na innym peronie niż podawano, tak żeby wszyscy pasażerowie musieli pędem zbiec po schodach i przebiec przejściem podziemnym na właściwy tor. Naturalnie podróżujących pierwszą klasą okazała się cała masa, żeby było zabawniej sprzedano więcej biletów niż istniało miejsc w przedziale, ledwo zmieściłem się na korytarzu a żeby mieć czym oddychać wpakowałem się do toalety, bo tylko tam można bylo otworzyć okno. Zaje-wdupe-fajnie.

Pamietam jak zrobiło mi sie żal na widok dwóch podróżujących wspólnie japońskich turystek – nieskazitelnie umalowanych, elegancko ubranych, z kuframi od LV – gdy przyszlo stawić im czoło włoskim pociągowym standardom.

Do tej pory nie rozkminiłem sensu podbijania biletu przed wejściem do pociągu.

Systematycznie zdarzało się także, że pociąg miał 20, 50 a nawet 100 minut opóźnienia, traciłem następne połączenie i przy przesiadce zgodnie z regulaminem przewozu należało nabyć nowy bilet a stary próbować refundować. Tylko kto ma na to siły, czas i nerwy spiesząc się do celu podróży?! A spróbuj jeszcze wsiąść do pociągu ze starym biletem albo niepodstemplowanym – portfel od razu staje się lżejszy o 50 euro.

Informacje o saberblog

sabera myśli zapisane, czyli internetowa ziemia obiecana współczesnego narcyza i lansera. Jestem szczęściarzem, w czepku urodzony, z poukładanymi priorytetami, który podąża za swoją pasją. Lubię pisać bloga, bo w ten sposób obserwuję siebie i całą resztę. Udowodniłem sobie, że jestem człowiekiem wolnym i otwartym. To bardzo przyjemne uczucie, zrobić w życiu coś dla siebie, wbrew temu co mówią inni, co wypada, co należy albo trzeba. Czasem mam wrażenie, jakbym dopiero co skończył studia, niedawno zaczął pracować, dopiero co wyemigrował z Polski, rzucił pracę, wyruszył w podróż dokoła świata, odwiedził ponad 90 krajów. Innym razem łapię się za głowę, ile to już lat minęło, ile po drodze się wydarzyło. Czas jest fajną materią, taką bezkresną i niedotykalną. Fajnie obserwować emocje swoje i innych. Elektroniczny pamiętnik staram się prowadzić w miarę systematycznie – to jedna z niewielu rzeczy, które w życiu robie naprawdę regularnie, bo zwykle na bakier u mnie z obowiązkowością. Czasem wracam do spraw np. sprzed roku i okazuje się, że gdy patrzę na tamten czas choćby z perspektywy dwunastu miesięcy, widzę, że był on naprawdę wypełniony. Myślę że gdyby nie ten blog, brakowałoby mi życiowego „pionu”. A tak zawsze mogę spojrzeć na przeszłość z dystansu i zobaczyć czy udało mi się zrealizować swój zamierzony plan, zweryfikować gdzie popełniłem błędy albo po prostu pamiętać o tych wszystkich miłych wydarzeniach, których byłem uczestnikiem.
Ten wpis został opublikowany w kategorii podroze i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s