Jak co roku pojechaliśmy na wakacje do Lecce, ja jak zwykle tylko na kilka dni a M. na prawie 3 tygodnie. Tegoroczny wyjazd był jak najbardziej planowany, bo nikt z rodziny M. nie był zaproszony na nasze przyjęcie weselne w maju. Od początku planowaliśmy zorganizować jedno przyjęcie we Włoszech a drugie w Polsce.
Tego lata niestety zaskoczyły nas ceny biletów na samolot, jak i cena wypożyczenia auta na lotnisku w Brindisi. Kalkulując wszystkie wydatki wyszło nam że tym razem najlepiej opłaciłoby się nam pojechać tam ze autem. Wypożyczyliśmy więc w Bernie wygodne Renault i zaplanowaliśmy drogę tak, by w ciągu dwóch dni pokonać trasę 1400km, zatrzymując się pod drodze na noc w Anconie. M. trochę protestował i mruczał pod nosem z niezadowolenia, w jego przekonaniu dałby radę przejechać i 3000km non stop, ale że życie mi jeszcze miłe wymusiłem na nim dodatkowy nocleg. Ostatecznie mogę jednak mówić o niesamowitym szczęściu – przypadkiem odkryłem w Anconie bardzo wygodny hotel Ego z super restauracją, że sam M. cieszył się, że namówiłem go na ten przystanek.
Archiwum
Tagi
- amore
- Anglia
- Argentyna
- Australia
- Austria
- Azerbejdżan
- Bahrajn
- Bali
- Brazylia
- Chile
- Chiny
- Chorwacja
- Ekwador
- emigracja
- Estonia
- Fidżi
- Filipiny
- Finlandia
- Francja
- GH
- Gruzja
- Hawaje
- Hiszpania
- Holandia
- Hongkong
- Indie
- Iran
- Irlandia
- Islandia
- Japonia
- Kanada
- Karaiby
- Katar
- Kazachstan
- Kolumbia
- Laos
- Liban
- Malezja
- Malta
- Maskareny
- Mauritius
- Mądrości
- Nepal
- Niemcy
- Nowa Zelandia
- Oman
- Palau
- Panama
- Peru
- podróże
- Polinezja
- praca
- RTW
- Rumunia
- Serbia
- Seszele
- Singapur
- St. Maarten
- studia
- Szwajcaria
- Szwecja
- Tahiti
- Tajlandia
- tanzania
- Turcja
- USA
- Warszawa
- Wietnam
- Wrocław
- Wyspy Cooka
- włochy
- Zanzibar
- ZEA
- związek
- Łotwa