Razem z K. zwiedziliśmy pół świata, od USA i Kanadę, po RPA, Australię Tasmanię i kilka europejskich stolic. Najśmieszniejsze jest to, na początku obiecałem zabrać ją do Rzymu, ale jakoś nigdy nie było nam tam po drodze, więc lataliśmy raczej dalej wychodząc z założenia, że do Rzymu mamy przysłowiowy rzut beretem.
Dwa tygodnie temu K. dowiedziała się, że niebawem wyjeżdża na projekt do Johanesburga, taki który może potrwać dobre kilka miesięcy i gdy mi o tym oznajmiła, nie było sensu dalej zwlekać, bo co jeśli nie wróci albo zostanie tam naprawdę długo. Kupiliśmy więc pośpiesznie bilety do Rzymu.
M. wróciwszy z pracy popukał się w głowę, przecież dopiero co byłem w Wiecznym Mieście w marcu i maju, ale widząc mój nieschodzący z twarzy uśmiech w końcu uległ, kazał jechać i dobrze się bawić.
Wczoraj wieczorem jeszcze prasowałem i pisałem nowe cv, rano zerwałem się wcześnie, żeby je powysyłać, ogarnąć się i spakować a potem popędzić na lotnisko. Od rana mam mega dobry humor, że aż energia mnie rozpiera. Za kilka godzin widzimy się na Fiumicino!
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…
Informacje o saberblog
sabera myśli zapisane, czyli internetowa ziemia obiecana współczesnego narcyza i lansera.
Jestem szczęściarzem, w czepku urodzony, z poukładanymi priorytetami, który podąża za swoją pasją. Lubię pisać bloga, bo w ten sposób obserwuję siebie i całą resztę. Udowodniłem sobie, że jestem człowiekiem wolnym i otwartym. To bardzo przyjemne uczucie, zrobić w życiu coś dla siebie, wbrew temu co mówią inni, co wypada, co należy albo trzeba.
Czasem mam wrażenie, jakbym dopiero co skończył studia, niedawno zaczął pracować, dopiero co wyemigrował z Polski, rzucił pracę, wyruszył w podróż dokoła świata, odwiedził ponad 90 krajów. Innym razem łapię się za głowę, ile to już lat minęło, ile po drodze się wydarzyło. Czas jest fajną materią, taką bezkresną i niedotykalną. Fajnie obserwować emocje swoje i innych. Elektroniczny pamiętnik staram się prowadzić w miarę systematycznie – to jedna z niewielu rzeczy, które w życiu robie naprawdę regularnie, bo zwykle na bakier u mnie z obowiązkowością. Czasem wracam do spraw np. sprzed roku i okazuje się, że gdy patrzę na tamten czas choćby z perspektywy dwunastu miesięcy, widzę, że był on naprawdę wypełniony.
Myślę że gdyby nie ten blog, brakowałoby mi życiowego „pionu”. A tak zawsze mogę spojrzeć na przeszłość z dystansu i zobaczyć czy udało mi się zrealizować swój zamierzony plan, zweryfikować gdzie popełniłem błędy albo po prostu pamiętać o tych wszystkich miłych wydarzeniach, których byłem uczestnikiem.
Ten wpis został opublikowany w kategorii
podroze i oznaczony tagami
podróże,
włochy. Dodaj zakładkę do
bezpośredniego odnośnika.
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.