Zamknięte i górzyste Laos, zalana dżunglą, obiecujące przygody w stylu Indiany Jonesa szczególnie w odległych wioskach plemiennych i starożytnych buddyjskich jaskiniach. W Vientiane czuje się wyjątkowo kosmopolityczną atmosferę, wspomaganą kulturą kawiarnianą pozostawioną z czasów, gdy Laos stanowiło część francuskich Indochin. Rozrzucone, zacienione palmami ulice, starożytne ruiny, lśniące stupy i zgrabne kolonialne budynki – wyluzowana atmosfera i względny brak nowoczesnego rozwoju sprawiają, że Laos jest prawdopodobnie najbardziej autentycznym i nienaruszonym narodem Azji Południowo-Wschodniej …
Mój hotel w Vientian miał najlepszą lokalizację jaką mogłem sobie wymarzyć. Usytuowany nad Mekongiem, na przeciwko świątyni Vat Chanh, spacerkiem na wieczorny bazar. Żadna sieciówka, zwykły turystyczno-biznesowy hotel. Minutkę na pieszo na lokalny market. Dan zawiózł mnie na lunch do Kualao, które co później wyczytałem, okazało się najlepszą restauracją w mieście słynącą z bogatej kuchni oraz laotańskiej gościnności, stanowiących przykład dawnej francuskiej epoki kolonializmu. Kualao to miejsce, do której lokalni notable przyprowadzają swoich zagranicznych gości i głowy państw podczas ich wizyt w Laosie.
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…
Informacje o saberblog
sabera myśli zapisane, czyli internetowa ziemia obiecana współczesnego narcyza i lansera.
Jestem szczęściarzem, w czepku urodzony, z poukładanymi priorytetami, który podąża za swoją pasją. Lubię pisać bloga, bo w ten sposób obserwuję siebie i całą resztę. Udowodniłem sobie, że jestem człowiekiem wolnym i otwartym. To bardzo przyjemne uczucie, zrobić w życiu coś dla siebie, wbrew temu co mówią inni, co wypada, co należy albo trzeba.
Czasem mam wrażenie, jakbym dopiero co skończył studia, niedawno zaczął pracować, dopiero co wyemigrował z Polski, rzucił pracę, wyruszył w podróż dokoła świata, odwiedził ponad 90 krajów. Innym razem łapię się za głowę, ile to już lat minęło, ile po drodze się wydarzyło. Czas jest fajną materią, taką bezkresną i niedotykalną. Fajnie obserwować emocje swoje i innych. Elektroniczny pamiętnik staram się prowadzić w miarę systematycznie – to jedna z niewielu rzeczy, które w życiu robie naprawdę regularnie, bo zwykle na bakier u mnie z obowiązkowością. Czasem wracam do spraw np. sprzed roku i okazuje się, że gdy patrzę na tamten czas choćby z perspektywy dwunastu miesięcy, widzę, że był on naprawdę wypełniony.
Myślę że gdyby nie ten blog, brakowałoby mi życiowego „pionu”. A tak zawsze mogę spojrzeć na przeszłość z dystansu i zobaczyć czy udało mi się zrealizować swój zamierzony plan, zweryfikować gdzie popełniłem błędy albo po prostu pamiętać o tych wszystkich miłych wydarzeniach, których byłem uczestnikiem.
Ten wpis został opublikowany w kategorii
podroze i oznaczony tagami
Laos,
podróże. Dodaj zakładkę do
bezpośredniego odnośnika.
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.