Stare Miasto Tbilisi jest bardzo romantyczne, dobrze widać w tym miejscu dążenia Gruzji do lepszej przyszłości. Kręte uliczki wiodące do kamiennych kościołów i cienistych placów, ultranowoczesny Most Pokoju łączący brzegi rzeki. Kafejki, bazary sąsiadujące z modnymi klubami, sklepikami dywanowymi i hotelikami. Nad tym wszystkim góruje twierdza Narikala a z drugiej strony rzeki pałac prezydencki ze jajowatą szklaną kopułą.
Od czasów rewolucji róż Tbilisi przeszło długą drogę, wypierając postsowiecki rząd. Stare Tbilisi jest mocno obecne. Leżące w najwęższej części doliny nadal przypomina o euroazjatyckich wpływach z przeszłości – kręte alejki, domy z balkonami, zielone pałace i piękne kościoły. Niedaleko centrum czuje się atmosferę małego miasta – wąskie uliczki, sklepiki i poczucie wspólnoty. Na ulicach, przy stacjach metra, wciąż rozstawiają się stragany z owocami, warzywami, serem i orzechami. Każdego wieczoru wracamy pod wieżę zegarową, jeden z najbardziej charakterystycznych obiektów miasta, który wygląda na wiekowy, przypominający chaotycznie poskładaną z wielu części budowlę.
Śniadanie zjedliśmy bez pośpiechu, pierwszy dzień był tylko dla nas, bo nie zaplanowaliśmy sobie niczego prócz błogiego lenistwa i zapoznania się z miastem. Mieszkamy w centrum i praktycznie do większości atrakcji możemy dotrzeć pieszo, w swoim tempie, bez pośpiechu. M chodzi zachwycony, bo dopisuje nam pogoda, świeci słońce przez co miasto wydaje się jeszcze piękniejsze.
Znaleźliśmy już miejsce na kolację urodzinową i nie mogę się wprost doczekać kiedy tam pójdziemy.
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…
Informacje o saberblog
sabera myśli zapisane, czyli internetowa ziemia obiecana współczesnego narcyza i lansera.
Jestem szczęściarzem, w czepku urodzony, z poukładanymi priorytetami, który podąża za swoją pasją. Lubię pisać bloga, bo w ten sposób obserwuję siebie i całą resztę. Udowodniłem sobie, że jestem człowiekiem wolnym i otwartym. To bardzo przyjemne uczucie, zrobić w życiu coś dla siebie, wbrew temu co mówią inni, co wypada, co należy albo trzeba.
Czasem mam wrażenie, jakbym dopiero co skończył studia, niedawno zaczął pracować, dopiero co wyemigrował z Polski, rzucił pracę, wyruszył w podróż dokoła świata, odwiedził ponad 90 krajów. Innym razem łapię się za głowę, ile to już lat minęło, ile po drodze się wydarzyło. Czas jest fajną materią, taką bezkresną i niedotykalną. Fajnie obserwować emocje swoje i innych. Elektroniczny pamiętnik staram się prowadzić w miarę systematycznie – to jedna z niewielu rzeczy, które w życiu robie naprawdę regularnie, bo zwykle na bakier u mnie z obowiązkowością. Czasem wracam do spraw np. sprzed roku i okazuje się, że gdy patrzę na tamten czas choćby z perspektywy dwunastu miesięcy, widzę, że był on naprawdę wypełniony.
Myślę że gdyby nie ten blog, brakowałoby mi życiowego „pionu”. A tak zawsze mogę spojrzeć na przeszłość z dystansu i zobaczyć czy udało mi się zrealizować swój zamierzony plan, zweryfikować gdzie popełniłem błędy albo po prostu pamiętać o tych wszystkich miłych wydarzeniach, których byłem uczestnikiem.
Ten wpis został opublikowany w kategorii
podroze i oznaczony tagami
Gruzja,
podróże. Dodaj zakładkę do
bezpośredniego odnośnika.
Znałam to dawne Tbilisi. Myślę, że jest tak samo piękne i przyjazne turystom jak niegdyś.
Kłaniam się pięknie
Jest magicznie!