Z trudem przyszło mi zwleczenie się rano z łóżka. Nie zeszliśmy nawet na śniadanie wychodząc z założenia, że o wiele smaczniejsze zjemy w Caviar House na Heathrow, niż w naszym Radisson Vanderbilt. Poza tym wieczór wcześniej przesiedzieliśmy w uroczej libańskiej knajpie przy humusie, kofcie i czerwonym winie, więc uczucie głodu było nam raczej obce.
M. wywołał mały skandal na T5 kiedy pracownik ochrony i bezpieczeństwa poprosił go o zdjęcie bluzy od dresu, którą ubrał… na gołe ciało. Nim w ogóle wyszliśmy z hotelu mówiłem mu żeby ubrał coś pod tę bluzę, bo na bank będą kazali mu ją przecież ściągnąć, ale jak zwykle był mądrzejszy. Dyskretnie tylko obserwowałem jak kobieta na bramce bezpieczeństwa trzy razy prosiła go by rozpiął i zdjął bluzę, po czym gdy tylko zorientowała się że pod nią nic ma natychmiast kazała mu ją nałożyć spowrotem.
Belfast nie przypadł M. do gustu, miasto wydało mu się bardzo prowincjonalne, ludzie zaniedbani, szaro-czarno-biali i totalnie brzydcy, otoczone aurą smutku, depresji i braku jakichkolwiek perspektyw.
M. dał się przekonać byśmy nigdzie już nie wychodzili tego wieczoru. Zostaliśmy w pokoju, nalałem sobie wina i wbiłem się do wanny zrobić sobie długą, gorącą kąpiel, a potem wsłuchiwałem się jak M. ogląda nowe odcinki Will & Grace. Właśnie takich momentów najbardziej mi brakuje, zwykłej codzienności, najzwyklejszego po prostu bycia we dwoje. I choć przeszkadzało mi słuchanie tych głupkowatych dialogów czułem się nad wyraz szczęśliwy, bo M. był obok mnie, na wyciągnięcie ręki.
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…
Informacje o saberblog
sabera myśli zapisane, czyli internetowa ziemia obiecana współczesnego narcyza i lansera.
Jestem szczęściarzem, w czepku urodzony, z poukładanymi priorytetami, który podąża za swoją pasją. Lubię pisać bloga, bo w ten sposób obserwuję siebie i całą resztę. Udowodniłem sobie, że jestem człowiekiem wolnym i otwartym. To bardzo przyjemne uczucie, zrobić w życiu coś dla siebie, wbrew temu co mówią inni, co wypada, co należy albo trzeba.
Czasem mam wrażenie, jakbym dopiero co skończył studia, niedawno zaczął pracować, dopiero co wyemigrował z Polski, rzucił pracę, wyruszył w podróż dokoła świata, odwiedził ponad 90 krajów. Innym razem łapię się za głowę, ile to już lat minęło, ile po drodze się wydarzyło. Czas jest fajną materią, taką bezkresną i niedotykalną. Fajnie obserwować emocje swoje i innych. Elektroniczny pamiętnik staram się prowadzić w miarę systematycznie – to jedna z niewielu rzeczy, które w życiu robie naprawdę regularnie, bo zwykle na bakier u mnie z obowiązkowością. Czasem wracam do spraw np. sprzed roku i okazuje się, że gdy patrzę na tamten czas choćby z perspektywy dwunastu miesięcy, widzę, że był on naprawdę wypełniony.
Myślę że gdyby nie ten blog, brakowałoby mi życiowego „pionu”. A tak zawsze mogę spojrzeć na przeszłość z dystansu i zobaczyć czy udało mi się zrealizować swój zamierzony plan, zweryfikować gdzie popełniłem błędy albo po prostu pamiętać o tych wszystkich miłych wydarzeniach, których byłem uczestnikiem.
Ten wpis został opublikowany w kategorii
podroze i oznaczony tagami
Anglia,
Irlandia,
podróże. Dodaj zakładkę do
bezpośredniego odnośnika.