główną cechą mojego charakteru jest: chęć planowania, kontrolowania i dążenia do samowystarczalności, chęć zobaczenia świata i bycia w kilku miejscach jednocześnie, coraz bardziej robię się jednak leniwy i doceniam wygodę, zrozumienie że praca jest tylko pracą
cechy, których szukam u mężczyzny: zaradność, zdecydowanie, czułość, cierpliwość, partnerstwo, testosteron, by sprawiał, że chciałoby mi się być lepszym człowiekiem.
cechy, których szukam u kobiety: inteligencja, zdecydowanie, poukładane wartości, uroda, uśmiech, elegancja.
co cenię najbardziej u przyjaciół: szczerość i możliwość rozmów na każdy temat, lojalność.
moja główna wada: nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu, przesadne oderwanie od polskich realiów, seksoholizm, fajki, lenistwo i praca zrywami.
moje ulubione zajęcie: planowanie, spełnianie marzeń, latanie samolotem, surfowanie po necie, rozgrzewające igrzyska sportowe, przesiadywanie w barach.
moje marzenie o szczęściu: brak popędu seksualnego, praca jakakolwiek choćby mechaniczna, zdrowie, „szlafrokowe” czyli dzień bez pośpiechu, wstawania, wychodzenia, wyglądania.
co wzbudza we mnie obsesyjny lęk: choroba, anonimowy hate, bezsilność, brutalna agresja, bycie zależnym od innych, ciągła potrzeba bycia numerem jeden
co byłoby dla mnie największym nieszczęściem: życie bez M, brak przyjaciół, choroba, bieda, zależność od kogoś.
kim (lub czym) chciałbym być, gdybym nie był tym, kim jestem: jestem szczęśliwy na codzień i w pełni tego świadom
kiedy kłamię: mówię po włosku, angielsku lub polsku, naprawdę wierzę w swoją wersję prawdy.
słowa, których nadużywam: ja pierdole
ulubieni bohaterowie literaccy: nikt, bo mało czytam
ulubieni bohaterowie życia codziennego: M, M&Ms, rodzina, szwajcarscy przyjaciele i znajomi
czego nie cierpię ponad wszystko: systematyczności, prostactwa, pozerstwa i niepotrzebnej bufonady, polskiej małostkowości i kompleksów, czasami także swojego zachowania.
moja dewiza: chwytaj czas, tam gdzie jestem ja jest mój dom
dar natury, który chciałbym posiadać: brak egoizmu, zazdrości i dumy.
jak chciałbym umrzeć: szybko, nagle, bezboleśnie, we śnie i przed 50.
obecny stan mojego umysłu: po powrocie z wakacji w Malezji, myślący w kółko o nowym mieszkaniu i pracy. Dojrzało mi się troszeczkę, uspokoiłem się, mam duży dystans do swojego miejsca, wiem gdzie jestem i nikomu niczego nie muszę już udowadniać.
błędy, które najłatwiej wybaczam: wciąż przesuwam granicę tolerancji wszelkich błędów.
największa porażka: brak pracy, brak biegłości w posługiwaniu się językiem niemieckim, kombinowanie i pazerność, nadużywanie alkoholu.
Archiwum
Tagi
- amore
- Anglia
- Argentyna
- Australia
- Austria
- Azerbejdżan
- Bahrajn
- Bali
- Brazylia
- Chile
- Chiny
- Chorwacja
- Ekwador
- emigracja
- Estonia
- Fidżi
- Filipiny
- Finlandia
- Francja
- GH
- Gruzja
- Hawaje
- Hiszpania
- Holandia
- Hongkong
- Indie
- Iran
- Irlandia
- Islandia
- Japonia
- Kanada
- Karaiby
- Katar
- Kazachstan
- Kolumbia
- Laos
- Liban
- Malezja
- Malta
- Maskareny
- Mauritius
- Mądrości
- Nepal
- Niemcy
- Nowa Zelandia
- Oman
- Palau
- Panama
- Peru
- podróże
- Polinezja
- praca
- RTW
- Rumunia
- Serbia
- Seszele
- Singapur
- St. Maarten
- studia
- Szwajcaria
- Szwecja
- Tahiti
- Tajlandia
- tanzania
- Turcja
- USA
- Warszawa
- Wietnam
- Wrocław
- Wyspy Cooka
- włochy
- Zanzibar
- ZEA
- związek
- Łotwa
Ciekawe… W takim wywiadzie ze sobą nie powiedziałabym wiele…
Ano ale, żeby przed 50? Nie szkoda? Nie odpowiadaj, głośno sobie myślę.