Poszliśmy wczoraj na całkiem długi spacer wzdłuż Aary. Pogoda zachęcała wręcz do kąpieli, ale akurat nie miałem stroju, bo wszystkie swoje rzeczy wywiozłem już dawno do Wrocławia. Na widok gromady ludzi w pontonie, spływających zielono-krystaliczną rwącą rzeką, ogarnęło mnie uczucie zazdrości, chętnie sam wybrałbym się na taki spływ rzeką, ale w tym sezonie mogę już niestety o tym zapomnieć. Niedaleko naszego domu, w lesie jest takie trochę dzikie zejście, którym schodzi się wprost do rzeki. Wiele osób chodzi nim by pobiegać a my korzystamy z niego głównie by najkrótszą drogą dotrzeć do rzeki. Nie pamiętam nawet ile razy chodziłem tędy w górę i w dół, ile razy pokonywałam trasę Tiefenau – CasinoPlatz, o każdej porze roku, rano, w południe a nawet w nocy, bo raz czy dwa zdarzyło mi się po nocy wracać do domu z nocnej balangi. Że nic mi się wtedy nie stało, bo droga jest w ogóle nie oświetlona, to był jakiś cud, ale kto by się wtedy tym przejmował. Znam tę trasę na pamięć.
Po drodze M. zaprosił mnie na lody, do pysznej lodziarni niedaleko Bärengraben, zajrzeliśmy też do Globusa na małe zakupy a potem pociągiem wróciliśmy do domu. Było ładnie, smacznie, leniwie, sielankowo i bez pośpiechu – bardzo podobają mi się takie nasze wspólne soboty.
Późnym popołudniem pojechałem do B. Czuła się już o wiele lepiej niż dwa dni temu, dlatego z otwartymi rękami przyjęła mnie u siebie w domu. Siedzieliśmy na tarasie, otulały nas ostatnie ciepłe promienia sierpniowego zachodzącego słońca, wszędzie było wciąż zielono i próbowałem uchwycić ten obraz w pamięci wiedząc że następnym razem kiedy przyjadę, panować będzie już jesienna szaruga. W październiku B. leci do Johanesburga, więc pewnie zobaczymy się dopiero w listopadzie.
Gdyby nie to, że po raz trzeci w ciagu 12 miesięcy zmieniłem pracę planowaliśmy pojechać z plecakami do Namibii, miało być maksymalnie tanio, bez luksusów, intensywnie, hardcorowo i naturalnie… krótko, bo przecież 3 dni bez prysznica to już jest nie lada wyczyn.
Tak pięknie ten zachód słońca opromienił mi myśli, że dziękuję za ten promyk, zrobiło się jaśniej i cieplej.
Zasyłam serdeczności
No widzisz, a ja chciałam zapytać czy pływałeś w Aare (Aarze? ona, ta rzeka jest rodzaju żeńskiego?).
Kolor ma niesamowity. I ta przejrzystość.
Wygląda na to, że miałeś miły weekend.