Usłyszałem gdzieś ostatnio coś o przyzwyczajaniu się do normalnego życia, wprawiło mnie to w refleksyjny nastrój. Ceną za sukces, za to że jesteś na szczycie, jest samotność. Biegniesz na czele peletonu w różnych kontekstach i jesteś sam, biegniesz sam. Wracasz do domu, po kilku super latach życia spędzonych w złotej klatce, życia w bańce mydlanej. Łapiesz się na tym, że z faktu gdzie byleś, co widziałeś, co przeżyłeś, kogo poznałeś tak naprawdę nic nie wynika dla ciebie. Nagle wszystko się kończyło, gaśnie światło, zapada cisza, opada kurtyna i stajesz się zwykłym człowiekiem. Nie dajesz sobie rady, nagle z tego wyalienowania, hałaśliwego tłumy, lądujesz w przejmująco pustym mieszkaniu. Czasem sięgasz po używki, by wrażliwość na samotność cię nie zgubiła. Przyzwyczajam się do normalnego życia.
Archiwum
Tagi
- amore
- Anglia
- Argentyna
- Australia
- Austria
- Azerbejdżan
- Bahrajn
- Bali
- Brazylia
- Chile
- Chiny
- Chorwacja
- Ekwador
- emigracja
- Estonia
- Fidżi
- Filipiny
- Finlandia
- Francja
- GH
- Gruzja
- Hawaje
- Hiszpania
- Holandia
- Hongkong
- Indie
- Iran
- Irlandia
- Islandia
- Japonia
- Kanada
- Karaiby
- Katar
- Kazachstan
- Kolumbia
- Laos
- Liban
- Malezja
- Malta
- Maskareny
- Mauritius
- Mądrości
- Nepal
- Niemcy
- Nowa Zelandia
- Oman
- Palau
- Panama
- Peru
- podróże
- Polinezja
- praca
- RTW
- Rumunia
- Serbia
- Seszele
- Singapur
- St. Maarten
- studia
- Szwajcaria
- Szwecja
- Tahiti
- Tajlandia
- tanzania
- Turcja
- USA
- Warszawa
- Wietnam
- Wrocław
- Wyspy Cooka
- włochy
- Zanzibar
- ZEA
- związek
- Łotwa
To nie tak. To tylko efekt odstawienia.
Śpij spokojnie. Jutro znowu będziesz sobą.
Przytulam Cię na dobranoc.