Bejrut – dzień 5

Byblos niespełna godzinę jazdy na północ od Bejrutu. Miejsce to jest jednym z najstarszych nieprzerwanie zamieszkałych miast na świecie, zamieszkane było od czasów neolitycznych, w czasach Fenicjan stanowiło główną osadę handlową w rejonie, z której sprowadzano do Grecji między innymi papirus, od którego wzięła się nazwa miasta. Byblos słynie ze świetnie zachowanych zespołów archeologicznych pochodzących z różnych epok, od czasów neolitycznych do wczesnego średniowiecza. Stanowiska te wpisane są na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Kolejny punkt, który koniecznie trzeba zobaczyć odwiedzając Liban. Zamek z okresu krucjat krzyżowców przylegające do niego stanowiska archeologiczne, z ruinami świątyń i obelisków itd. itp.

A w rzeczywistości? To po prostu jedno z najpiękniejszych nadmorskich miast Libanu! Zabytki, imponująca architektura, niezliczone kościoły, restauracje, bary i plaże!  Byblos ma to wszystko! Tam było tak pięknie, że od razu poczułem się, że oto właśnie jestem na urlopie. Ekipa pozostała niezmienna, wyczuwało się luz i gołym okiem widać było jak zgraną grupą staliśmy się  przez te kilka dni. Do tego stopnia, że po powrocie do Bejrutu wieczorami wychodziliśmy jeszcze coś zjeść albo na przysłowiowego jednego drinka.

Bejrut w ciągu dnia wydaje z siebie odgłos bzyczenia wielkiego ulu, jeśli doda się do tego świadomość jak ciężko obecnie żyje się ludziom w Libanie, jak bardzo są tym faktem zmęczeni i rozgniewani to odnosi się wrażenie, że człowiek przebywa się w miejscu, które lada moment może eksplodować. Dosłownie.

Mogłoby się wydawać, że stolica jest cicha i pusta, czuć tylko zapach spalin, ale widać niekończące się korki, obłąkany ruch, słychać odgłosy klaksonów i zbyt głośno puszczanej muzyki. Dodatkowo mieszkańcy mają prąd niekiedy przez godzinę dziennie, w nocy gdzieniegdzie panują egipskie ciemności, drogie, markowe sklepy i 5* hotele są pozamykane. Często spotykany widok to także taki: lokale są otwarte lokale, ale nikt w nich nie je. Otwarte są też sklepy, ale nie ma w nich klientów. Tam gdzie jest jasno i pulsują neony stoją generatory prądu, którymi zarządzają prywatni właściciele. Ponieważ są nielegalne ich właściciele sami narzucają wysokość rachunków za prąd, mieszkańcy zmuszani są podpinać się pod nie, bo na państwowego dostawcę nie ma co liczyć. W rezultacie płacą dwa rachunki. Prądu brakuje na każdym kroku. Waluta Libanu mocno straciła na wartości prawie 100%, Paryż Bliskiego Wschodu albo Szwajcaria Bliskiego Wschodu to nieadekwatne, przestarzałe określenia kraju i jego stolicy. W skutek szalejącej inflacji wszystko podrożało o kilkaset procent, a zarobki pozostały te same.

Informacje o saberblog

sabera myśli zapisane, czyli internetowa ziemia obiecana współczesnego narcyza i lansera. Jestem szczęściarzem, w czepku urodzony, z poukładanymi priorytetami, który podąża za swoją pasją. Lubię pisać bloga, bo w ten sposób obserwuję siebie i całą resztę. Udowodniłem sobie, że jestem człowiekiem wolnym i otwartym. To bardzo przyjemne uczucie, zrobić w życiu coś dla siebie, wbrew temu co mówią inni, co wypada, co należy albo trzeba. Czasem mam wrażenie, jakbym dopiero co skończył studia, niedawno zaczął pracować, dopiero co wyemigrował z Polski, rzucił pracę, wyruszył w podróż dokoła świata, odwiedził ponad 90 krajów. Innym razem łapię się za głowę, ile to już lat minęło, ile po drodze się wydarzyło. Czas jest fajną materią, taką bezkresną i niedotykalną. Fajnie obserwować emocje swoje i innych. Elektroniczny pamiętnik staram się prowadzić w miarę systematycznie – to jedna z niewielu rzeczy, które w życiu robie naprawdę regularnie, bo zwykle na bakier u mnie z obowiązkowością. Czasem wracam do spraw np. sprzed roku i okazuje się, że gdy patrzę na tamten czas choćby z perspektywy dwunastu miesięcy, widzę, że był on naprawdę wypełniony. Myślę że gdyby nie ten blog, brakowałoby mi życiowego „pionu”. A tak zawsze mogę spojrzeć na przeszłość z dystansu i zobaczyć czy udało mi się zrealizować swój zamierzony plan, zweryfikować gdzie popełniłem błędy albo po prostu pamiętać o tych wszystkich miłych wydarzeniach, których byłem uczestnikiem.
Ten wpis został opublikowany w kategorii podroze i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

3 odpowiedzi na „Bejrut – dzień 5

  1. salmiaki pisze:

    Świetnie, że trafiła się zgrana ekipa. Będziesz miał o wiele więcej wspomnień z wyjazdu.
    Widok z góry rewelacyjny!

  2. agnecha pisze:

    Wnętrze kamiennego kościoła zapiera dech, i ruiny. Miło widzieć szczere uśmiechy zgranej ekipy 🙂 Życzę Ci więcej takich udanych wyjazdów 🙂

  3. Ultra pisze:

    Znajoma była w wakacje i stwierdziła, że mózg jej słońce wypaliło, a piach oparzył stopy w klapkach.
    Zasyłam pozdrowienia

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s