Santa Marta

Przyleciałem późno w nocy, wychodzę z lotniska z bagażem, w tym momencie podchodzi do mnie facet i mówi: witaj señor jestem Jezus.

Tak miał na imię mój kierowca. I nawet nie wymawiał go „Hesus” tylko „Jesus”. Na Jezusa nie wyglądał, w spodenkach w koszulce polo no i miał ciemną skórę. Czarny Jezus. No ale skoro może być czarna Madonna to chyba Jezus też może być czarny.

Rano pojechałem do Parku Narodowego Tayrona – atrakcji Kolumbii. Przeszedłem 7.5 km w 35C upale, w majtkach miałem kisiel, potem z powrotem 7.5 km. Ledwo żyję, nogi mi drżą od wchodzenia po schodach. W opisie wycieczki było, że odbywa się ona pieszo, ale 14 km to nie jest dystans, który pokonuję codziennie. Drugi raz bym się nie zdecydował, ale jestem z siebie dumny, że tego dokonałem. Chodzenie poprzez gęstwinę, oglądanie na żywo palm i kokosów oraz innych, zupełnie mi nieznanych gatunków roślin, robi wrażenie. Trasy są tak skonstruowane, że droga czasami wiedzie poprzez dżunglę, a czasami wychodzi na plażę. Widoki były naprawdę ujmujące, soczysta bujna roślinność, palmy kokosowe, las deszczowy, plaże rajskie i nieskażone cywilizacją. Fantastyczne miejsce dla kogoś kto lubi outdoor, dżunglę, jazdę konno, treking, nocleg w namiocie bądź kąpiel w gorącym Morzu Karaibskim. Załapałem się na darmowy lunch i coś co próbowałem pierwszy raz w życiu: sok z marakui i owoców lilu (po polsku będzie to psianka lulo). Przepyszne i orzeźwiające. Potomkowie plemienia Tayrona nadal żyją w głębi parku i można ich spotkać zajętych swoimi sprawami. Są mili, ale unikają turystów, bo nie stanowimy dla nich żadnej atrakcji. A moim przewodnikiem okazał się Giuliano pół Włoch pół Kolumbijczyk z Piemontu, który przyjechał tu 10 lat temu.

Informacje o saberblog

sabera myśli zapisane, czyli internetowa ziemia obiecana współczesnego narcyza i lansera. Jestem szczęściarzem, w czepku urodzony, z poukładanymi priorytetami, który podąża za swoją pasją. Lubię pisać bloga, bo w ten sposób obserwuję siebie i całą resztę. Udowodniłem sobie, że jestem człowiekiem wolnym i otwartym. To bardzo przyjemne uczucie, zrobić w życiu coś dla siebie, wbrew temu co mówią inni, co wypada, co należy albo trzeba. Czasem mam wrażenie, jakbym dopiero co skończył studia, niedawno zaczął pracować, dopiero co wyemigrował z Polski, rzucił pracę, wyruszył w podróż dokoła świata, odwiedził ponad 90 krajów. Innym razem łapię się za głowę, ile to już lat minęło, ile po drodze się wydarzyło. Czas jest fajną materią, taką bezkresną i niedotykalną. Fajnie obserwować emocje swoje i innych. Elektroniczny pamiętnik staram się prowadzić w miarę systematycznie – to jedna z niewielu rzeczy, które w życiu robie naprawdę regularnie, bo zwykle na bakier u mnie z obowiązkowością. Czasem wracam do spraw np. sprzed roku i okazuje się, że gdy patrzę na tamten czas choćby z perspektywy dwunastu miesięcy, widzę, że był on naprawdę wypełniony. Myślę że gdyby nie ten blog, brakowałoby mi życiowego „pionu”. A tak zawsze mogę spojrzeć na przeszłość z dystansu i zobaczyć czy udało mi się zrealizować swój zamierzony plan, zweryfikować gdzie popełniłem błędy albo po prostu pamiętać o tych wszystkich miłych wydarzeniach, których byłem uczestnikiem.
Ten wpis został opublikowany w kategorii podroze i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

7 odpowiedzi na „Santa Marta

  1. Lucia pisze:

    Uśmiałam się. I zaraz przypomniałam sobie książkę, w której w obozie przejściowym po wojnie do naszej dziewczyny startowało dwóch Włochów. Problem był w tym że moi ma imię Angelo i Jezus. Jezus podobał jej się bardziej. Ale jak tu iść na randkę z Jezusem. Serdeczności..

  2. Ultra pisze:

    Hej, tyle poświęceń, a zdjęcia ani jednego? Aparat też się zaparzył?
    Zasyłam serdeczności

  3. Jak zwykle zdjęcia powalają;))).
    I pięknie, i aktywnie i z przygodami;))
    Cudnie!

  4. Ultra pisze:

    Teraz rozumiem, gdy widzę to piękno. 🙂

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s