Bogota

Ostatni punkt podróży. Jeszcze kilka dni tutaj a potem czekał mnie tylko długi powrót do domu. To, że moja walizka przeżyła wszystkie perturbacje tej podróży to był cud. Fakt ze mocno sfatygowano mi bagaż odkryłem zaraz po dotarciu do Mexico City, gdzie musiałem odebrać torbę by nadać ja z powrotem na kolejny lot Avianca. Powinienem był już tam zgłosić uszkodzony bagaż, ale nikt nie mówił na lotnisku po angielsku, chciałem jak najszybciej ogarnąć przesiadkę wiec machnąłem rękę. Podróżowanie nauczyło mnie, że przy każdym dalekim wyjeździe należy przygotować się na wymianę walizki, bo linie lotnicze traktują bagaż jako zło konieczne. Zaklinałem tylko los, byleby plastikowa walizka choć nowa a już zmasakrowana, dotrwała do końca tej podróży. Kilkakrotnie podczas tej podróży oczami wyobraźni wyobrażałem sobie ze za którymś razem moja walizka dotrze z oderwanym dnem a na taśmie w hali przylotów rozpoznam jedynie swoje porozrzucane niedbale rzeczy wyjeżdzające na taśmie. Torba choć mocno sfatygowana dotarła i do Bogoty, choć brakowało w niej jednego kolka a kolejne trzymało się na słowo honoru. Nie zamawiałem żadnego transportu z lotniska do hotelu, postanowiłem zaufać reklamom, że licencjonowani kierowcy z El Dorado dowiozą mnie na miejsce w normalnej cenie. Trafiłem na starszego pana, któremu dobrze patrzyło z oczu, pomogli mi zapakować mój bagaż do bagażnika, popatrzył na adres, potwierdził cenę i zawiózł mnie do centrum. Bogota. Teraz rozumiem dlaczego mieszkańcy Medellin ironizują ze stolica nie powinna być stolica bo nie ma tam metra podczas gdy Medellin może pochwalić się pierwszym i jak dotąd jedynym systemem metra w całym kraju. Metro w Medellin istnieje od prawie 30 lat. Obecnie system składa się z 2 linii i 25 stacji, a łączna długość tras wynosi 32 km. Bogota niestety cierpi notorycznie na słaby system transportu publicznego. Ponoć przyczynił się do tego gwałtowny wzrost populacji w minionych dziesięcioleciach. W rezultacie ruch jest potwornie chaotyczny a przepustowość miejskiej sieci transportowej jest dużo poniżej rzeczywistych potrzeb. Nie trzeba być specjalista transportu publicznego, bo na gole oko widać ze Bogocie brakuje sprawnej sieci podziemnej. Cały transport odbywa się drogą lądową, za pośrednictwem autobusów zorganizowanych w kilku oddzielnych systemach. Transmilenio – system szybkiej komunikacji autobusowej istniejący od dwóch dekad jest mylący choćby dlatego że autobusy mają swoje wydzielony pas, oddzielony od reszty alei, zamknięte stacje z ograniczonym dostępem co na pierwszy rzut oka przypomina stacje metra.


Praktycznie wybierając się gdzieś bardzo daleko zawsze biorę pod uwagę porę roku i określony klimat. Tutaj klimat stoi w miejscu, bo ponoć nie ma tu por roku. Nie jest ani gorąco, ani bardzo zimno. czasami pada. Zarezerwowałem sobie tanio hotel w dzielnicy La Candelaria i był to bardzo dobry wybór, bo nie miałem się do czego przyczepić. Przestronny pokój, blisko atrakcji, z pięknym widokiem i wszelkimi udogodnieniami. Zaraz po przylocie poszedłem przejść się po lokalnym bazarze, dotarłem do katedry i odkryłem Origen Bistro. La Candelaria to dzielnica Bogoty, w której zwyczajnie najwięcej „się dzieje”. Miejsce pełne różnorodnych zabytków, restauracji, szkół, hoteli. Całkowity miks wszystkiego, wąskie uliczki pełne wszystkiego, sklepów ze szmaragdami, rękodziełem prowadzące do znanych turystycznych punktów. Niezwykły klimat, kolorowe uliczki, piękne nowoczesne budynki, stare mury i natura, w postaci widoku na wzgórze Monserrate. Można powiedzieć, że ta dzielnica ma w sobie pewnego coś z każdego zakątka świata. Jest tam pięknie i warto się tam wybrać by nacieszyć oczy niezapomnianymi widokami. Na ulicach widać było biedę, dlatego nie ryzykowałem nie „dawałem papai” i nie rzucałem się w oczy.

Informacje o saberblog

sabera myśli zapisane, czyli internetowa ziemia obiecana współczesnego narcyza i lansera. Jestem szczęściarzem, w czepku urodzony, z poukładanymi priorytetami, który podąża za swoją pasją. Lubię pisać bloga, bo w ten sposób obserwuję siebie i całą resztę. Udowodniłem sobie, że jestem człowiekiem wolnym i otwartym. To bardzo przyjemne uczucie, zrobić w życiu coś dla siebie, wbrew temu co mówią inni, co wypada, co należy albo trzeba. Czasem mam wrażenie, jakbym dopiero co skończył studia, niedawno zaczął pracować, dopiero co wyemigrował z Polski, rzucił pracę, wyruszył w podróż dokoła świata, odwiedził ponad 90 krajów. Innym razem łapię się za głowę, ile to już lat minęło, ile po drodze się wydarzyło. Czas jest fajną materią, taką bezkresną i niedotykalną. Fajnie obserwować emocje swoje i innych. Elektroniczny pamiętnik staram się prowadzić w miarę systematycznie – to jedna z niewielu rzeczy, które w życiu robie naprawdę regularnie, bo zwykle na bakier u mnie z obowiązkowością. Czasem wracam do spraw np. sprzed roku i okazuje się, że gdy patrzę na tamten czas choćby z perspektywy dwunastu miesięcy, widzę, że był on naprawdę wypełniony. Myślę że gdyby nie ten blog, brakowałoby mi życiowego „pionu”. A tak zawsze mogę spojrzeć na przeszłość z dystansu i zobaczyć czy udało mi się zrealizować swój zamierzony plan, zweryfikować gdzie popełniłem błędy albo po prostu pamiętać o tych wszystkich miłych wydarzeniach, których byłem uczestnikiem.
Ten wpis został opublikowany w kategorii podroze i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s