A poleciała na 3 tygodnie do Madrytu szkolić swój hiszpański, pomogłem jej tanio kupić bilet i przy okazji zgadaliśmy się, że fajnie byłoby spotkać się gdzieś poza Wrocławiem a że takie decyzje podejmuję bardzo szybko kupiłem dodatkowy bilet dla siebie i poleciałem do niej na weekend. Pogoda była o niebo lepsza niż w śnieżnej Szwajcarii, co stanowiło przyjemną odmianę za to miasto dwa razy sparaliżowane było przez strajki metra i wielkie manifestacje. Pomimo tych niedogodności bez wielkiego ciśnienia i konieczności zaliczenia wszystkich atrakcji stolicy Hiszpanii w jeden weekend mogliśmy oddawać się prostym rytuałom picia kawy, gorącej czekolady con churros czy opychania się kanapkami z kalmarami a wieczorami odwiedzenia klubów z grupa świeżo zapoznanych znajomych. A że nie tylko imprezami człowiek żyje zaprosiłem A do Teatro Real na wieczorne Flamenco a ona w rewanżu pokazała mi galerie Prado. Pozazdrościłem A pomysłu kursu językowego i coraz bardziej dojrzewam do decyzji, że sam miałbym ochotę wyrwać się z pracy/domu i pojechać tak jak ona na kilka tygodni np. do Florencji czy Heidelbergu, poczuć się studentem, poznać nowych ludzi i pożyć atmosferą kursu językowego dla obcokrajowców.
W związku z chwilowym zakończeniem nauki w szkole językowej wspólnie z V zaprosiliśmy naszą nauczycielkę na kolację do nowo otwartej restauracji przy Bundesplatz. U M w Azzurro panuje ciężka atmosfera z powodu, co rusz odchodzących pracowników, a ja w dodatku niebawem porywam go na ponad miesiąc zagranicę nie miałem, więc ochoty narażać się na żale właścicieli, że nie będzie komu pracować. Nie moje małpy nie mój cyrk, właściciele muszą sobie radzić sami. Maria w rewanżu jeszcze tego samego wieczoru zaprosiła nas do siebie, co jest ewenementem w kraju takim jak Szwajcaria gdzie nie ma zwyczaju zapraszania nikogo do domu.
W środę po pracy A wyciągnęła mnie do Kornhausu na przedświątecznego drinka, po którym zaniemogłem następnego dnia późno pojawiając się w biurze. Potrójne Long Island Ice Tea nie jest na moją głowę i niby o tym wiem, ale niczego mnie to doświadczenie zdaje się nie nauczyło.
Archiwum
Tagi
- amore
- Anglia
- Argentyna
- Australia
- Austria
- Azerbejdżan
- Bahrajn
- Bali
- Brazylia
- Chile
- Chiny
- Chorwacja
- Ekwador
- emigracja
- Estonia
- Fidżi
- Filipiny
- Finlandia
- Francja
- GH
- Gruzja
- Hawaje
- Hiszpania
- Holandia
- Hongkong
- Indie
- Iran
- Irlandia
- Islandia
- Japonia
- Kanada
- Karaiby
- Katar
- Kazachstan
- Kolumbia
- Laos
- Liban
- Malezja
- Malta
- Maskareny
- Mauritius
- Mądrości
- Nepal
- Niemcy
- Nowa Zelandia
- Oman
- Palau
- Panama
- Peru
- podróże
- Polinezja
- praca
- RTW
- Rumunia
- Serbia
- Seszele
- Singapur
- St. Maarten
- studia
- Szwajcaria
- Szwecja
- Tahiti
- Tajlandia
- tanzania
- Turcja
- USA
- Warszawa
- Wietnam
- Wrocław
- Wyspy Cooka
- włochy
- Zanzibar
- ZEA
- związek
- Łotwa
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.